Łęczyca

Charakteryzując Łęczycę, Kolberg pisze: „Łęczyca, miasto nader starożytne, zapewne od rozległych a bagnistych łęgów biorące nazwę, była niegdyś stolicą ziemi a następnie województwa tegoż imienia, złożonego z powiatów Łęczyckiego, Brzezińskiego, Orłowskiego i Inowłodzkiego, w posiadaniu książąt Kujawskich. Zdobyta przez Bolesława Krzywoustego na Zbigniewie w r. 1108; w r. 1180 odprawił się tu za Kazimierza Sprawiedliwego zjazd książąt, biskupów i szlachty w celu zniesienia wielu nadużyć i gwałtów wyrządzanych duchowieństwu i włościanom.”
Wspomina także o usytuowaniu miasta: „Rzeka Bzura (lewy jej brzeg) oblewając miasto od wschodniej strony, tworzyła niedostępne błota: te zalane na wiosnę wodą, przedstawiały Łęczycę jakoby na wyspie wznoszącą się, a wyziewy mgliste z  błot w jesieni, niezdrową ją czyniły (…).”
Wspomniany zostaje także zamek łęczycki: „Kazimierz W. wystawił tu mury i gród, którego obecnie szczątki tylko pozostały śród miasta. Zamek łęczycki głównie zrujnowały dwie wojny szwedzkie (r. 1655 i 1705)”  (t. 22, s. VI). To ten zamek zamieszkiwać miał według legendy diabeł Boruta.
 
Kolberg zebrał też imponujący materiał dotyczący ludowej muzyki, pieśni i tańca. Na temat Dyny czytamy:
"taniec nieco wymyślny, zarzucony tu już od lat przeszło 40 lub 50 (...). Był to rodzaj prędkiego Chodzonego, przybierającego pewne ruchliwsze taneczne figury (prawdopodobnie z innych zapożyczone tańców, osobliwie z mazura szlacheckiego), a który ożywiał się w następstwie jednym lub dwoma za znanych weselszych i skoczniejszych tańców.
Opisuje ową Dynę ujrzaną w 1864 r. w dworku szlacheckim pod Łęczycą:
"Mężczyzna do wspomnianego tańca zwykł był zapraszać dwie kobiety, z których jedną stawiał po swej prawicy, drugą po lewicy (do prawego i lewego boku), i biorąc każdą za rękę, obchodził z niemi we trójkę izbę w około, zrazu spokojnie, nawet ospale, później nieco żwawiej. Toż samo czynił po nim i drugi tancerz, idąc znów ze swą parą kobiet w przeciwną tamtej stronę izby (...). Przy spotkaniu, obie trójki zatrzymując się, wyginały i podsuwały się (balansowały) ku sobie, robiły młynka czyli młynkowały (t.j. Obie kobiety, tak z jednej jak z drugiej strony, podając sobie wzajem dłonie zakręcały się ze swoim lub przeciwnej trójki tancerzem w kółko), poczem rozchodziły się, każda trójka w swoją stronę, powtarzając też same lub tym podobne figuy przy każdem nowem spotkaniu, z większą atoli krewkością gdy spotkano się u drzwi lub komina (...). Taniec ożywiając się coraz bardziej, kończył się zwykle już to ochoczym kujawiakiem, już raźnym oberkiem, wiatraczkiem, a wtedy tancerz oddawał jednę ze swych towarzyszek któremu z widzów lub nowo-przybyłemu gościowi, albo też sam w dalszym ciągu wywijał z niemi obiema po kolei"  (t. 22, str. VI, VII)
 
W życiu ludności łęczyckiej nie brakowało zabawy i trunków. Dobrze ilustruje to taka oto pieśń zapisana przez Kolberga:
 
Gorzałecka dobry trunek,
pijają ją na frasunek;
gorzałecka grunt, grunt,
 i tabacki funt.
 
Pijają ją gospodarze,
przedawają na nią zboże;
gorzałecka itd.
 
Pijają ją gospodynie,
przedawają na nią świnie;
gorzałecka itd.
 
Pijają ją i panowie,
gdy mają kłopot na głowie
gorzałecka itd.
 
Choć go w domu bida piece,
to sie na gorzałke wlece;
gorzałecka itd.
 
(s. 136, 137)

Ładowanie...

Indeksy