Wyszków

Kolberg przyjechał do Wyszkowa podczas swoich badań etnograficznych prowadzonych na Kurpiach, to jest w 1843 roku.

O Wyszkowie wiele lat później pisał:
„Miasteczko nad Bugiem, w którem niegdyś mieszkali biskupi płoccy; wyniesione do rzędu miast w roku 1502. Pod Wyszkowem, około gościńca (drogi) w lesie jest bagnisko, zwane Dworczysko. Mówią, że tam się niegdyś dwór zapadł w ziemię”.

Zebrane przez siebie wiadomości z tych okolic Kolberg uzupełnił materiałami nadesłanymi w 1871 roku przez Romana Korbasińskiego z pobliskiej wsi Porządzie.

Jej nazwę ludowa etymologia zanotowana przez Kolberga tak tłumaczy:
„Porządzie, wieś, którą, iż w okolicy była najznakomitszą, przezwano Porządne, co się – wedle podania – z czasem w „Porządzie” przeistoczyło.

O mieszkańcach Wyszkowa i okolic czytamy:
„Zimową porą dosyć często jadają chłopi mięso, osobliwie wieprzowe i wędliny przedkładają nad inne. Latem przeważnie warzywne jedzą potrawy, a czasami takie jak na przykład tak zwany „podczas” z liści kapuścianych, łobodę (komosę białą) i kilka innych. Za napój służy piwo, a rzadziej woda (w lecie). Kwasów nie wyrabiają.
Na wiosnę piją często oskołę (sok brzozowy)”.

O ich zwyczajach i wierzeniach takie znajdujemy wzmianki:
W dzień świętego Błażeja, 3 lutego: „Prócz gromnic robią i małe woskowe świeczki (zwane błażejki) i święcić je dają w ten dzień na mszy w kościele. Temi w domu okrąża się gruczoły pod szczękami, gdy kogo boli gardło; przyczem świeczki obwijają się konopiami lub lnem czesanym”.

„W Poniedziałek Wielkanocny zwyczaj powszechny sprawiania sobie dyngusu, tu ma nazwę oblej. Gdy zatem obleją kogo wodą, mówią, iż dostał on obleja”.

„W wigilię świętego Andrzeja podkładają dziewuchy na noc pod poduszkę spodnie męskie, z wiarą, że we śnie przyśni im się mąż, jakiego mieć pragną. Chłopcy zaś na odwrót, podkładają spódnice, aby im się przyśniły żony, w wigilię do świętej Katarzyny”.

„Woroniec lub morzybab, rosnący w leszczynie lub olszynach na kępach, jest męski i kobiecy. Gotuje się z piwem pod przykryciem i w razie zaczarowania sprawia wymioty, a gdy nie ma czarów, to wymiot nie sprawia.
Powinno go pić siedmioro osób w domu, sześciu zdrowych i jedna osoba chora”.

„Macica gdy boli, to znaczy, ze brzuch boli. Za lekarstwo tak dla niewiasty, jak i mężczyzny używają mazunnę (marzannę) lub proszek z kamienia czerwonego, który kupują od Węgrów przechodzących”.

Kolberg zanotował też charakterystyczne imiona nadawane w tych okolicach dzieciom:
„Zwykłe tu imiona chrzestne męskie są: Jan, Wojciech, Frańciszek, Józef, Adam, Stanisław, Idzi, Piotr, Maciej, Michał, Błażej, Grzegorz, Antioni. – Żeńskie: Marianna, Marcyjanna, Józefa, Katarzyna, Ewa, Franciszka, Antonina, Balwina, Alina, Hanna vel Anna, Ulina vel Ulijanna (Julija)”.

O spożyciu alkoholu:
„Dziś, skutkiem wpływu towarzystw wstrzemięźliwości, gdy wielu wyrzekło się wódki, rzecz ta odbywa się skromniej. Dawniej, gdy ją pijali, w Nowy Rok wykradały dziewuchy chłopcom sukmany, czapki lub kamizelki, które ciż musieli od nich wykupywać poczęstunkiem w karczmie”.

Tak jak wszędzie, Kolberg zarejestrował tu także pieśni:

„Dziwną, dziwną, dziwną ja matkę mam.
Cego óna mnie nie wyrozumie,
cego ja nié mam?

Córko, córko, cego ty u mnie chces?
Kosulki nowe juz są gotowe,
idź je sobie bierz.

Dziwną, dziwną, dziwną ja matkę mam… .

Córko, córko, cego ty u mnie chces?
Spódnicki nowe juz są gotowe,
idź je sobie bierz.

Dziwną, dziwną, dziwną….

Córko, córko, cego ty u mnie chces?
Jasinek młody, piéknej urody,
idź go sobie bierz”.