Tarnów

Tarnów, czy jak czasem pisał Kolberg „Tarnowo” pod Sawinem, to miejscowość, do której przyjeżdżał dzięki uprzejmości rodziny Hemplów.

Istnieją wzmianki mówiące, że Kolberg podczas swoich podróży zjawił się w tych stronach w latach 1866–1868, ale pewna jest jego obecność dopiero w roku 1869. W zachowanych notatkach znajdujemy informację, że gościł tam w 1870 roku, prawdopodobnie wiosną. W części pierwszej monografii regionu chełmskiego, która została wydana w 1890 roku możemy przeczytać:
„Tarnowo, wieś w pobliżu Sawina. W tej wsi jezioro ma być zapadłym dworem. Lud powiada, ze śmiały kozak, który raz je zgłębiał, natrafił na różne sprzęty leżące na dnie jeziora, mianowicie na pojazdy”.

W zapisach z Tarnowa znajdziemy i wzmiankę o dziedziczce dóbr:
„Gdy raz dziedziczka wsi Tarnowa chodziła po oddalonej od dworu łące, zbierając rośliny do zielnika, spotkała ją włościanka i zadała jej pytanie: co by takiego zbierała? – Na odpowiedź dziedziczki, ze zbiera ziółka na leki – odrzekła znów włościanka: To pani czarownyca, kiedy tak dobrze zna zioła i sama je zbiera”.

O wierzeniach ludności z okolic Tarnowa znajdziemy taką uwagę:
„W Tarnowie i Wólce Tarnowskiej nie pamiętają atoli od dawna żadnej na bydło ani na ludzi zarazy. Lud twierdzi, jakoby przed laty dwóch parobków bliźniąt oborało cały Tarnów dokoła dwoma czarnemi wołami bliźniętami, zabiwszy przy tem dwa czarne koguty. Odtąd zaraza tu się nie pokazała i zapewne nie pokaże. Jednakże ludzie starsi pamiętają jakąś we wsi epidemiczną gorączkę, która wtedy dopiero ustała, gdy dotknięci nią ludzie zjedli po kawałku święconego mięsa z czarnej krowy umyślnie na ten cel zabitej”.

Z okolic Tarnowa i Sawina pochodzi pieśń polska:
„Kalino, malino, 

ty jagódko drobna,
oj, powiedzieli ludzie,
że ja malowana.
Oj, nie malowana,
ani fryzowana,
oj, tylko u matuli
ładnie wychowana”.

O chorobach i lekach czytamy m.in.:
„Oprócz uroków, znane są najpospoliciej choroby następujące: ‘titka’ (febra), ‘porucha’ (poderwanie się), ‘róża’, katary, ból głowy i zębów. Do leczenia tych chorób lud nie ucieka się nigdy do lekarzy z powołania, lecz udaje się do znachorek i lekarek zamawiających. Od żółtaczki dają pić odwar marchwi poświęconej w dzień Najświętszej Panny Zielnej. Innym pomaga wpatrywanie się w złoconą patynę od kielicha w kościele. Od bólu zębów: Mertweci wo hrobi, misiać na nebi i kamiń w mori schodyłyś do kupy, jiły, pyły, rozmowlały: czoho bolat zuby u raba Bożoho”.