Pińsk

Sporo miejsca wśród zebranych przez Kolberga materiałów zajmują opisy Pińszczyzny:
„Pińszczyzna, kraj prawie niedostępny, ogromna przestrzeń bagien, oczeretu, mchu i trzęsawiska, w porze zimowej łączy się pozornie za stałym lądem i okrywszy swe wody kruchą wprawdzie lodów skorupą, wyciąga szerokie ramiona ku swej stolicy, Pińskowi, który w tej porze niezmiernie się zaludnia. Pińsk ma odrębną od innych, właściwą sobie fizjonomię. Szczególniej od rzeki widok jest istotnie zajmujący. Po całej linii ustalonego już brzegu widzisz rzędy domków zbudowanych z gustem i czystością . Nieskończona zaś ciżba żywo świadczy o ważności handlu, który z Pińska zrobi z czasem miasto portowe na wielką skalę i mieszkańców jego znacznie wzbogaci”.
„Chłopi tutejszych okolic, choć koło tak handlowego miasta mieszkają, ale rozstrzeleni po wsiach, wśród błot niedostępnych, nie widząc świata, mają dosyć złą reputację we względzie usposobień umysłowych. Znajoma jest anegdota: „A z kul człowiek?” – „Ja ne człowiek, ja Pińczuk”. I dlatego zowią ich nie ludźmi, ale Pińczukami”.
Nowy Rok:
„Pieśni kolędowe w Pińszczyźnie śpiewają się zazwyczaj w wigilię Nowego Roku wieczorem, a wieczór ten nazywa się szczodrym, świętym.”
Szczodry wieczor, dobry wieczor,
panie hospodaru, do ciebie,
Boh tobi daje,
szczo je Syn Boży u ciebie.
Zaściłaj stoły obrusom,
przyjdzie do ciebie
Najświętsza Panna z Jezuseom.
Koli nie przyjdzie k weczery,
to  opoju jeje
pod niebiesami anieli.
Rajskije ptaszki spiewali,
tam pastuszkowie
Bożego Syna witali,
a powitawszy,
po pacierzyczku zmówili,
niechże to będzie
dla Pana Boga przyjemnie”.
Wielkanoc:
„U Poleszuków z pierwszym dniem wielkanocnym młodzież, parobcy i dziewki zbierają się wieczorem na plac lub w jakie umówione miejsce na korowody. Dziewki i parobcy, pobrawszy się za ręce, tworzą koło, w środku którego staje jedna z dziewek i rozpoczynają pląsy z pieśniami. Zabawa ta zowie się tu horodem, a dziewka wezwana do środka zowie się rahulka”.
Zielone Świątki – Pieśni Kusta:
„W Pińszczyźnie na drugi dzień Zielonych Świątek pospólstwo płci żeńskiej ubiera w gałązki i liście klonu zielone młodą dziewczynę, stawia ją na czele, samo szykuje się za nią w pary podług wieku, tak, że w pierwszych parach mężatki, jeżeli zabawę tę dzielą, potem dziewczęta starsze, dalej młodsze, a na końcu dzieci. Dziewczyna ustrojona w zieloność przybiera nazwanie Kusta, z nim cały orszak w wymienionym wyżej porządku idzie do znajomych sobie domów i do dworu, a oto pieśni przy tym obrzędzie:
Na hory, da, na nowój kremenicy
tancowali diewki, mołodnicy;
tam jegomość, da, po peredoczku chodit,
swoju imość, da, za biłu ruczku wodit:
Ty, imość, hordujesz ty mnoju,
szto buti sto hód iż toboju”.

Powiązane multimedia