Barysz

Barysz, wieś niedaleko Buczacza, od pokoleń należała do rodziny Szawłowskich. Po raz pierwszy Kolberg odwiedził Barysz w 1867 roku, następnie w 1871, a później jeszcze w latach 1876 i 1877, goszcząc u Róży i Stanisława Szawłowskich.

W jego materiałach znajdziemy liczne wzmianki o Baryszu:

„W Baryszu jest mur po starej gorzelni właściciela. Choć stoi on w miejscu, chłopi jednak powiadają, że ktoś go rozbiera, lecz co w dzień rozbierze, to niewidzialna jakaś siła nocą przywraca. I dlatego mur stoi w mierze. Bo trzymają go didki”.

„Budując Barysz widziano dąb w kształcie pługa wyrosły. Ścięto go i oborano pola wołami bliźniakami i odtąd zaraza go mijała (lecz była tu cholera)”.

„W Baryszu pod Buczaczem w potoku są zanurzone korzenie wierzb i trawy zupełnie czerwone. Lud mówi, że to krew ludu z wojen tatarskich, a trawka, że to trawa wyrosła z krwi pomordowanych”.

W Baryszu i okolicy ludzie przekazywali sobie taką opowieść:
„Pan Bóg stworzywszy ptactwo w kształtach, jakie widzimy, jednemu tylko z nich – słowikowi – zapomniał z tyłu dać otwór. Więc słowik zaproszony na bal do orła, nie mając tego otworu, nie mógłby brać udziału w uczcie. Szczęściem, że się nadarzył kleszcz (owad do dziś będący bez tego otworu według pojęcia ludu), który pożyczył swój otwór słowikowi na jego prośbę. Słowik, widząc że mu z tym dobrze, ani myślał o oddaniu pożyczonego mu skarbu. Ale kleszcz nie przestaje się o niego upominać aż dotąd. I stąd to słowik najczęściej w nocy śpiewa i pilnuje go, bo wtedy najłatwiej by sobie otwór ów kleszcz mógł odebrać. I gdy kleszcz się zbliża, to słowik woła do niego: ‘idy kliszcz, cipom, cipom po nohach”.

Z Barysza pochodzi też cały szereg pieśni polskich, na przykład:

„Gdzieżeś był, gdzieżeś był, czarny baranie?
We młynie, we młynie mój miły panie.

Cóżeś robił, cóżeś robił, czarny baranie?
Mąkę miął, mąkę miął, mój miły panie.

Cóżeś jad, cóżeś jad, czarny baranie?
Kluseczki ze serem, mój miły panie.

Z kimżeś spał, z kimżeś spał, czarny baranie?
Z mielniczką, z młodziutką, mój miły panie.

Oj, jakżeś uciekał, jakżeś uciekał, czarny baranie?
Bez płocik, jak kocik, mój miły panie”.

I ukraińskich, jak ta śpiewana na chrzcinach:
„Oj, ne żałuj, moja myła, szczo ja pju,
tohdy budesz żałówaty, jak ja wmru.

Tohdy budesz żałowaty, płakaty,
jak ja budu na ławonci leżaty.

Oj, wstań myły, oj wstań myły, wstań serce,
stojit tobi w hołowońkach mid, weńce.

Oj, naj stojit, oj naj stojit, pyjże ho sama,
kolyś meni żałowała za żywota”.